Autor : Alison Montgomery
Blog : auslly-raura.blogspot. com
*Ross
Plaża, słońce, deska i wrzeszczące rodzeństwo do okoła a jednak czegoś mi brakuje. W zasadzie świetnie to wiem, brakuje jej. Prześlicznej brunetki o kakaowych oczach z powalającym uśmiechem. Tak, tylko jej tu brakuje. Od kiedy Lau wyjechała po nakręceniu ostatniego odcinka nie mogę sobie znaleźć miejsca. Wszyscy cieszą się wakacjami i nadchodzącą trasą a ja siedzę. I myślę. Czy wyjechałaby gdybym jej powiedział? Tak, przecież miała to w planach już od kilku miesięcy, ale może chociaż by wróciła? Albo nasz kontakt byłby taki jak kiedyś? Co by było gdyby. Teraz to już za późno, wyjechała. Po ostatnim odcinku odbyła się impreza pożegnalna, ale na niej Laury już nie było. Pojechała z rodzicami do Włoch. Jej tata dostał tam pracę, a ona rolę w filmie. Kiedy mi powiedziała o filmie we Włoszech cieszyłem się jej szczęściem, nie wspomniała tylko o jednym, nie zamierzała wracać. No właśnie powiedziała mi o tym dopiero przy naszym pożegnaniu. A to był ten dzień. Na przyjęciu chciałem jej powiedzieć. Wziąć za rękę, zaprowadzić w spokojne miejsce i wyznać wszystko. To, że kiedy ona się śmieje cały świat nabiera koloru, zaś traci go kiedy ona płacze. Że to tylko dzięki niej przetrwałem te wszystkie sesje zdjęciowe i gale. Że to o niej jest większość piosenek, które piszę, to jej zdjęcie stoi na mojej szafce nocnej, żebym mógł je widzieć kiedy wstaję. Teraz mam w głowie tylko jedno zdanie : za późno. Niby rozmawiamy czasem ale to nie to samo. Ona opowiada o swoim filmie, o nowych znajomych, a mnie nie pozostaje nic innego jak cieszyć się, że jest szczęśliwa, pomimo że daleko ode mnie. Gdybym tylko miał odwagę powiedzieć jej o wszystkim przy pożegnaniu, ale zaskoczyła mnie. Nie wiedziałem, że nie będzie jej na przyjęciu i że nie wróci. Kiedy przytuliłem ją ostatni raz wsunąłem jej do kieszeni karteczkę, były na nie tylko 2 słowa napisane na szybko, Tylko dwa, ale wyrażające wszystko.
*Laura
Włochy to fantastyczny kraj, zwłaszcza, że jesteśmy na południu. Zdjęcia do filmu idą dobrze, a ludzie, z którymi współpracuję są wspaniali. Jedyne czego mi brakuje to moi przyjaciele, zwłaszcza pewien brązowooki blondyn. No cóż sama zdecydowałam, że tak to się potoczy. Chciałam mu o wszystkim powiedzieć, ale przecież wyjeżdżałam. Poza tym nawet nie wiem co on by na to powiedział. Nieważne, jedynym wyjściem teraz jest zapomnienie, jeśli nie miałam odwagi, takie są konsekwencje. Zostają mi rozmowy na skypie, ale nie dzwonię często, bo za każdym razem płaczę, nigdy przy Rossie, nie, przy nim jestem uśmiechnięta, ale kiedy połączenie się kończy nie mogę powstrzymać łez. Większość rzeczy leży w pudłach, a ja nie mogę ich rozpakować, bo kiedy widzę cokolwiek przypominającego mi o dawnych dniach popadam w melancholię. Na ustach ciągle czuję ostatni sceniczny pocałunek, ten, którym kończy się ostatni odcinek, ten, który pomimo zagrany wydawał się taki prawdziwy. Różnił się od poprzednich, bo tylko my wiedzieliśmy że jest naszym ostatnim.
*Ross
Od wyjazdu Lau minął już miesiąc. Moja rodzina ciągle stara się mnie rozweselić, chociaż nie wiedzą czemu jestem smutny. Rydel pytała setki razy, ale zawsze ją czymś zbywam. Nie chce o tym rozmawiać, oni i tak nie zrozumieją. Zaraz gramy pierwszy koncert na naszej trasie. Zaczynamy oczywiście w naszym LA, a potem jedziemy po całych stanach. Od tygodni trwają przygotowania, wszyscy biegają w ferworze przygotowań, a ja siedzę w swoim pokoju z Luną (gitara) i oglądam nasze zdjęcia albo odcinki serialu. Teraz to wszystko się skończy, zaczyna się trasa i nie ma czasu na smucenie się.
-Zobaczysz, spotkacie się jeszcze. Obiecuję – słyszę głos Rydel, która stoi tuż za mną.
-Skąd wiesz o kogo chodzi? – przecież nic nie mówiłem.
-To widać, odkąd wyjechała siedzisz smutny, wciąż zamykasz się sam w pokoju albo patrzysz na swoją tapetę z waszym zdjęciem – no tak, to zdjęcie, tyle razy chciałem je zmienić ale nie potrafiłem, może i czas już zapomnieć, ale ja nie potrafię.
-Może masz racje. Ale ona wyjechała na zawsze. Zmieniło się wszystko, ten głupi serial zniszczył wszystko.
-Mówisz o tym, że powstał czy się zakończył?
-O jednym i drugim. Gdyby nie powstał nie poznałbym jej i teraz by tak bardzo nie bolało, a skoro już powstał, to nie musiał się tak szybko kończyć. – Ostatnie zdanie wypowiedziałem już przez łzy. Krzyczę z wściekłości, ale głos załamuje mi się od łez.
-Obiecuję, że to już nie potrwa długo. Zobaczysz. A teraz chodź “One last dance” jest pierwsza.
-Skąd wiesz, że to o niej?
-Przeczucie? – I jak tu się złościć mając taką siostrę?
-Jesteś kochana – przytuliłem Delly i razem wkroczyliśmy na scenę.
Oślepiające światło, krzyk fanów i zaczynamy. Słyszę krzyk Rikera witającego publiczność i zaczynam grać pierwsze nuty piosenki.
Tear drops in you hazel eyes
I can’t believe I made you cry
I odrazu przed oczami staje mi nasze pożegnanie. Łzy w jej oczach kiedy mówi mi, że już nie wróci, tak bardzo chciałem nie puścić jej z naszego uścisku, chciałem ją pocałować i wyznać wszystko.
It feels so long
since we went wrong
But you’re still on my mind
Śpiewam dalej i łapie się na tym, że podświadomie szukam jej wzrokiem. I wtedy ją widzę, stoi pośród tłumu wpatrzona we mnie. Wygląda tak pięknie, ma na sobie białą sukienkę a jej włosy opadają w idealne fale. W ręce trzyma mały świstek papieru, który rozpoznałbym wszędzie i nie ma już siły, która trzyma mnie na scenie. Śpiewam ostatni wers i zbiegam w tłum. Mijam fanów, nawet ich nie zauważam, jest tylko ona. Nie wiem kiedy dobiegam do niej, schylam się i składam na jej ustach delikatny pocałunek, który szybko przeradza się w bardzo namiętny. Wszystkie emocje, niewypowiedziane słowa i tęsknota kierują nami w tym momencie, nie liczy się nic i nikt, tylko my. Odrywamy się dopiero żeby zaczerpnąć powietrza. Patrzę na scenę i widzę Rydel, która uśmiecha się wpatrzona w nas, wiedziała. Brunetka próbuje mi coś powiedzieć ale jest za głośno, wchodzimy razem na scenę ale chyba wszyscy już wiedzą, że mój występ na dzisiaj się skończył.
-Jak? Kiedy? Dlaczego? I od kiedy? – wyrzucam z siebie pytania kiedy tylko weszliśmy za kulisy.
-To może od początku. Znalazłam w kieszeni liścik i nie mogłam dłużej siedzieć we Włoszech. Rozmawiałam z rodzicami i mogę zamieszkać u cioci w LA. Tylko muszę dokończyć film. O czymś zapomniałam?
-Tak o najważniejszym od kiedy?
-Co od kiedy?
-Od kiedy no wiesz… Podobam ci się… - chciałem tej rozmowy tak długo, ale teraz kiedy już rozmawiamy ja nie mogę się wysłowić.
-Nie wiem jak to się stało, ale jakoś tak kiedy Ally zaczęła coś czuć do Austina, ja tak jakby poczułam coś do ciebie… - z każdym słowem na jej policzkach rozkwitały rumieńce, wyglądała tak uroczo. Kiedy skończyła a jej kakaowe oczy spoglądały niepewnie w moje, nie wytrzymałem, musiałem ją pocałować. Oba nasze dzisiejsze pocałunki różniły się od pozostałych. Nie byliśmy już postaciami z serialu, byliśmy dwoma zakochanymi w sobie na zabój nastolatkami. I znów oderwaliśmy się dopiero kiedy brakło nam tchu.
-Lau, ja jutro muszę wyjechać… - zacząłem niepewnie. Tak bardzo chciałem żeby ta chwila trwała.
-Ja muszę wracać do Włoch ale przecież spotkamy się za miesiąc i wtedy już nic nas nie rozdzieli. – mówiąc to spoglądała mi głęboko w oczy.
W odpowiedzi znów musnąłem jej usta. Ta ostatnia noc należy do nas, a od spełnienia marzeń dzieli nas miesiąc. To mi wystarczy, ja mam trasę, a ona film ale kiedy to się skończy nic już nie będzie takie samo. Będzie idealnie, a to wszystko dzięki jednej małej karteczce z napisanym na szybko, ale szczerze:
KOCHAM CIĘ
Cudowne! Przepiękny One-Shot! Po prostu taki magiczny i jedyny w swoim rodzaju! Można się w nim rozpłynąć... Sweet! Ahh.. Można powiedzieć że sie w nim zakochałam <3
OdpowiedzUsuń