wtorek, 24 czerwca 2014

Zapraszam!

Zapraszam na bloga, którego będę prowadzić wraz z Szanell Torres ♥
http://fight-for-this-love-raura.blogspot.com/

czwartek, 19 czerwca 2014

Number 11 "Miłość przezwycięży wszystko"

Autor : moja ukochana Christine Izzy!
Blog : http://milosczwyciezywszystkoraura.blogspot.com/

Opowiadanie mnie wzruszyło!
Nie powiem nic więcej, niż tylko to, żebyście czytali :)

*~*


Wszystko jest trudne,
zanim stanie się proste.

Sarah Margaret Fuller

--------------------------------------

   Czasami zastanawiam się jak do tego doszło? Przez jedną głupie uczucie - pychę, posunąłem się do czynu godnego potępienia. Życie nie jest usłane różami. Inni mają pod górkę, a niektórzy z górki. Tylko to dzieję się na zmianę. Jednego dnia masz wszystko: piękną dziewczynę, szaloną i kochaną rodzinkę, wiernych przyjaciół,... a następnego dnia tracisz wszystko, jakby za dotknięciem magicznej różdżki. Wtedy zostajesz sam ze swoimi problemami, przemyśleniami, smutkami. Moje historia jest skończona. Postawiłem wszystko na jedną tacę, więc teraz muszę za to odpłacać. Teraz czeka mnie bardzo ciężka i męcząca droga pod górę, której nie widzę szczytu.
 Szpital nie kojarzy mi się z radosnym miejscem. Przebywają tu głównie osoby chore, cierpiące, czekające, żeby przejść do drugiego świata. Codziennie, ktoś samotnie w ciszy odchodzi z tego świata. Rodzina przeżywa żałobę po stracie ukochanej osoby, a po jakimś czasie przyzwyczaja się do jego nieobecności i żyję tak jak przedtem. Jest też mały promyczek nadziei. Każdego dnia możemy być światkami cudu narodzin. Możemy oglądać na czyjejś twarzy radość z tego, że został uleczony.
   Kiedyś kochałem jezdzić na motorze. To wspaniałe uczucie wolności, podczas szybkiej jazdy. To ciepło, kiedy ma ukochana przytulała się do mnie z całej siły, żeby nie spaść. Jakieś dwa miesiące temu nie wyobrażałem sobie, że mogę to stracić w ciągu jednej chwili..... a jednak stało się. Mój ukochany pojazd nadawał się na złom, a miłość mego życia zerwała ze mną dwa dni temu. Rozstała się ze mną kiedy najbardziej jej potrzebowałem. Powiedziała mi prosto w twarz, że nie chce mieć do czynienia z niepełnosprawnym. To jest konsekwencja mego czynu.
  Leżałem na łóżku szpitalnym, patrząc przy tym ciągle na drzwi z nadzieją, że ktoś bliski mnie odwiedzi. Byłem oddalony od domu o jakieś trzysta kilometrów.Chciałem w końcu wyjść z tego okropnego miejsca, żeby zacząć nowe, trudniejsze życie. Marzę, żeby rodzice wraz z rodzeństwem po mnie przyjechali i obdarzyli serdecznymi uśmiechami. Dlaczego to jest takie trudne? Ponieważ poleżę tutaj jeszcze dwa tygodnie.
   Obróciłem się na drugi bok. Spojrzałem na rodzinną fotografię. Od razu na mojej twarzy zawitał lekki uśmiech. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych. To zdjęcia zostało zrobione w dniu naszego pierwszego koncertu. Wraz z moim rodzeństwem i przyjacielem, Ellingtonem byliśmy podnieceni tym wydarzeniem. Teraz, gdy wspominam inne koncerty zrobiło mi się zle na duszy. W moim stanie nie będzie możliwe koncertowanie w różnych zakątkach świata. Zawiodłem nie tylko zespół, ale również wiernych fanów, których tak mocno kocham. 
    Moje przemyślenia przerwały powoli otwierające się drzwi. Stałam tam osoba, której nigdy bym się nie spodziewał. Przypuszczałbym, że tam mogła by być moja eks, ale przenigdy nie sądziłem, że będzie nim mój największy wróg. Laura Marano. Znaliśmy się z serialu A&A. Od samego początku dobrze się dogadywaliśmy, spędzaliśmy ze sobą czas, wygłupialiśmy się itp. Dopiero pod koniec ostatniego odcinka, dziewczyna stała się nadzwyczaj irytująca i zbytnio się nie rozumieliśmy. Kilka razy nawet się posprzeczaliśmy się o byle głupotę. Ostatnim razem widziałem ją trzy miesiące temu na urodzinach Rydel. A teraz stoi przede mną z przygnębioną miną. Podejrzewałem, że przyjechała tutaj, żeby nacieszyć się z mojego nieszczęścia, ale mi to było obojętne.
- Mogę z tobą porozmawiać. - wyszeptała niepewnie i spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. 
- Tak. Siadaj. - wskazałem na stojące naprzeciw mojego łóżka krzesło. Nie mogłem jej odmówić mimo tego, że tak nie dawno nienawidziliśmy się nawzajem.
    Zapanowała pomiędzy nami niezręczna cisza.
- Ross. - zaczęła. Spojrzałem na nią smutnym wzrokiem. -  Chciałam cię przeprosić za moje dziecinne zachowanie. Nie wiem co wtedy ze mną się działo.  Nie umiem tego określić. - wyznała.
- Przeprosiny przyjęte. - powiedziałem trochę za oschle jak na mnie. Bardzo zdziwiło mnie podejrzliwe zachowanie brunetki. - Dziękuje za wizytę.
Ona jednak siedziała nadal i wpatrywała się swymi czekoladowymi oczkami w moją twarz. 
- Chcę z tobą porozmawiać jak dawniej.- oznajmiła.

Na początku rozmowy trudno się kleiły, ale po jakiejś godzinie gadaliśmy jak najlepsi przyjaciele. Nie wiem ile upłynęło nam czasu, ale świetnie się bawiliśmy.

Następny dzień

    To była pierwsza noc, którą przespałem nie budząc się co chwilę. A to wszystko dzięki Laurze, która o dziwo leżała przytulona do mnie i pogrążona w śnie. Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał godzinę dwunastą. Widocznie wczoraj albo nawet dzisiaj dużo przegadaliśmy.  Spojrzałem na moją przyjaciółkę. Gdy śpi tak słodko wygląda.
- Jestem, aż taka piękna. - wyrwał mnie z transu głos dziewczyny.
- Powiedzmy. - w zamian uderzyła mnie w brzuch. - Chciałem powiedzieć, że szaleję za tobą odkąd cię ujrzałem.
- Mów dalej. - uśmiechnęła się.
- Więc jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką znam. - zrobiłem 'brewki'.
- I? - nie dawała za wygraną.
- I... ładnie pachniesz. - lepszego tekstu nie mogłem wymyślić.
- A było tak romantycznie. - zrobiła minkę zbitego psiaka.
- Przepraszam. - odwróciliśmy się w kierunku lekarza. Momentalnie zaczerwieniłem się jak burak. Co też on mógł sobie pomyśleć o nas. - Panie Lynch, dzisiaj będzie przeprowadzona ważna operacja dotycząca pańskiej  przyszłości. - przyjaciółka popatrzyła na mnie za strachem w oczach. - Operacja rozpocznie się za pół godziny...
  5 godzin pózniej

- Dziękuję za wszelką pomoc. - powiedziałem szczerze.
- Robiliśmy wszystko co było możliwe. Będzie pan musiał nauczyć się z tym żyć. -  odpowiedział.
Najbardziej bałem się reakcji Laury. A co jeśli odejdzie ode mnie jak moja eks? W sumie zrobiłbym to na jej miejscu.
Drzwi powoli się otworzyły. Ujrzałem w nich sylwetkę wcześniej wspomnianej dziewczyny. Spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Wiedziałem co to oznacza. Odwróciłem się, żeby nie oglądać jak ma przyjaciółka odchodzi na zawsze z mojego życia. Ona natomiast zrobiła coś czego nigdy bym się nie spodziewał: usiadła mi na kolanach i mocno się do mnie przytuliła. Moje ciało sparaliżowało. Nie wiedziałem co mam zrobić. Czy odwzajemnić gest czy to tylko ostatnie pożegnanie?
- Dlacze...- nie dokończyłem, bo zaczęła mnie czule całować. Po chwili jednak przerwałem ten moment, bo jedno pytanie nie dawało mi spokoju. - Przecież jestem inwalidą.
- I co z tego? - rozbroiła mnie tym pytaniem.
- Przecież będę dla ciebie obciąże...
- Chciałam ci to wcześniej wyznać, ale kręcenie serialu się tak szybko skończyło, a pózniej znalazłeś dziewczynę i...
- Czekaj ty chcesz mi powiedzieć, że mnie...
- Tak, Ross. - spojrzała mi w oczy. - Kocham cię. I nie przeszkadza mi to, że jesteś niepełnosprawny. Wręcz przeciwnie. Bardziej za tobą szaleję. Kocham cię za charakter i to co masz w sercu, a nie za wygląd i sławę. - przytuliłem ją mocno do siebie.  Teraz już wiem, że dzięki niej będę miał łatwiej pod górkę.....lub z górki.