poniedziałek, 28 lipca 2014

Number 14

Autor : Wiktoria Martin
Blog : 
rock-marano-and-lynch.blogspot.com

Kolejny one shot od naszej Wiktorii :3 Jest świetny! Jest o Rydellington z małym wątkiem Raury. Nie masz za co dziękować :3
Przepraszam serdecznie za zwłokę, w najbliższym czasie dodam pozostałe, co zostały mi wysłane (: 



W pewnych latach żyła sobie dwójka dzieci... Rydel Lynch i jej przyjaciel Ellington Ratliff... Oboje już w dzieciństwie kochali muzykę... Rydel miała jeszcze czterech braci - Rikera, Rockiego, Rossa i Rylanda, a Ell był jedynakiem. Mała blondyneczka poznała się z brunetem na placu zabaw w wieku pięciu lat... Jej mama - pani Stormie w pewien letni i pogodny dzień zabrała ją i jej braci do parku do placu zabaw. Był to nie duży placyk znajdujący się w środku parku pomiędzy wieloma drzewami. Dziewczynka najbardziej uwielbiała trochę dalej oddaloną huśtawkę, której nie widać gdyż zasłaniają ją drzewa. To była jej mała kryjówka, tam siadała na tej huśtawce, która była zawieszona na drzewie i rozmyślała... Marzyła i myślała o tym co będzie robić w przyszłości. W tym samym czasie na placu zabaw ze swoją mamą pojawił się mały, uroczy brunecik... Powiedział mamie, że idzie do swojej bazy i tak zrobił. Jak się spodziewacie był to mały Ellington Ratliff, którego baza znajdowała się tam gdzie kryjówka małej Delly. Ominął drzewa i znalazł się obok huśtaweczki. Od razu zauważył małą dziewczynkę, która przez pogodny uśmiech od razu wydała mu się miła i przyjazna. 
-Um...Cześć - powiedział nieśmiało w stronę nieznajomej, a ona wstała i podeszła do chłopczyka, wyciągnęła do niego dłoń i odpowiedziała: 
-Cześć...Jestem Rydel 
-A ja Ellington, ale możesz mówić do mnie Ell - uścisnął dłoń nowej znajomej 
-Co robisz w mojej kryjówce? 
-Właściwie...To....To jest moja baza 
-Myślałam, że tylko ja wiem o tym miejscu - zamyśliła się blondynka 
-Też tak myślałem - zaśmiał się Brunet 
-Widocznie mamy wiele wspólnego - pisnęła brązowooka 

Usiedli razem na huśtawce i zaczęli rozmawiać na "dojrzałe" tematy... Głównie poznawali się lepiej i zaprzyjaźniali. Delly wychowująca się z czwórką chłopaków wreszcie znalazła kogoś kto ją rozumiał, a Ratliff kogoś z kim mógł pogadać na tematy, które w ich wieku były "dojrzałe". Dwójka nowych małych znajomych była tak zajęta rozmową, że nie słyszała nawoływań swoich mam. Nawet bracia Rydel zaczęli się nieco niepokoić, chociaż tylko jeden był od niej starszy... W pewnym momencie jej prawie najmłodszy braciszek - Ross zaczął chodzić i gubić się między drzewami aż dotarł do swojej siostry i jej nowego kolegi i powiedział uroczo 
-Mamusia cie szuka... 
Blondyneczka od razu zrozumiała, że mama musiała się zamartwiać, gdy ta nie odpowiadała na jej wołania.. Pociągnęła bruneta i blondyna za rękę i poszła do swojej mamy. Ona gdy tylko zobaczyła swój zagubiony skarb, przytuliła ją do serca i poprosiła by jej tak więcej nie straszyła. Potem oderwała się od niej i spojrzała na Ellingtona. 
-A ciebie szuka twoja mamusia... Chodź pójdziemy do niej - wyciągnęła do chłopczyka dłoń, którą on od razu złapał i tak doszli do jego mamy... Potem okazało się że Stormie zna się z jego mamą ze szkolnych lat. Od tego czasu przychodzili wspólnie do parku i wspólnie się bawili. Bracia zaakceptowali Ratliffa i zaczęli traktować go nawet jak kolejnego brata. Rydel i Ellington zawsze gdy się już przywitali chodzili do swojej wspólnej kryjówki. Miesiąc po poznaniu się blondynka i brunetka, będąc już na swojej huśtawce chłopiec wpadł na pewien pomysł... 
-Wiesz, że dostałem scyzoryk od taty? - zapytał wyciągając go z kieszeni 
-Wow... 
-Co ty na to żebyśmy złożyli przysięgę? 
-Ale jaką? 
-Wiecznej przyjaźni 
-okej - pisnęła uradowana pięciolatka 
Podali sobie dłonie i mówili wymyślone przez siebie słowa tejże przysięgi. Na koniec przytulili się. Ratliff kazał patrzeć dziewczynce na to co teraz zrobi... Dziewczynka przystała na tę propozycję. Po chwili wyrył w drzewie serce, a że potrafił odrobinę pisać, wyrył także ich inicjały w środku serduszka. Blondynka wielce wzruszona ucałowała bruneta delikatnie w policzek, na co on zarumienił się lekko. Tak zaczęła się ich wieloletnia przyjaźń. Przyjaźnili się. Założyli zespół - R5. On grał na perkusji, ona na keyboardzie, Ross, Rocky, Riker na gitarze i wokalach. Spotykali się codziennie, jak nie całą paczką to tylko w dwójkę. Nie było ani jednego dnia by się nie zobaczyli. W wieku szesnastu lat Rydel była piękną blondynką o czekoladowych oczach, a Ratliff był całkiem przystojnym brunetem o piwnych oczach. Bracia blondynki byli też niczego sobie... W wieku szesnastu lat Rydel zaczęła często chodzić na randki - co nie podobało się zbytnio Rikerowi i Rockiemu...Ellington także umawiał się z dziewczynami. Tylko, że była jedna mała różnica... Rydel nie zakochała się w żadnym ze swoich adoratorów ani z żadnym się nie związała, a Ell... On poznał dziewczynę - Kelly Voosen i zakochał się w niej, a przynajmniej tak uważał... Kelly była brunetką o morskich prawie przeźroczystych oczach, każdy uważał ją za słodką i uroczą dziewczynę, myślał że jej oczy są jak tafla jeziora albo odzwierciedlenie duszy, lecz tak naprawdę jej oczy jak i ona były zimne jak lód. Ale wracając do związku jej i bruneta... Odkąd zostali parą Ratliff zaczął odsuwać się od swoich przyjaciół, już nie spotykali się ze sobą codziennie ani nie rozmawiali ze sobą. Najbardziej cierpiała na tym Rydel...Zawsze gdy chciała mu się wyżalić i pogadać z nim w cztery oczy on starał się ją spławiać. Jego też to bolało, tęsknił za blondynką, za jej braćmi i ich wspólnymi wypadami.... Ale Kelly była "zazdrosna" i nie pozwalała mu spotykać się z Ryd, a on nie chcąc stracić swej "wielkiej miłości" zgadzał się na wszystko co kazała mu brunetka. Nie mógł już wytrzymać tak długo nie widząc swojej przyjaciółki, lecz nie chciał by Kelly go zostawiła...Zawsze chciał by jego pierwsza miłość była tą jedyną do końca jego życia, a Voosenówną za tą swoją pierwszą miłość uważał. Najgorsze jest to, że bracia Rydel widzieli jak ta dwójka cierpi i nie wiedzieli jak im pomóc... Riker nawet czasem słysząc łkania siostry siadał pod drzwiami jej pokoju i pocieszał ją jak tylko mógł, śpiewał jej kołysanki albo po prostu łkał razem z nią. Ellingtona pocieszał Rocky, który z braci Rydel najbardzTaiej zżył się z Ratliffem... Po prostu zajadali się żelkami, oglądali romansidła i ryczeli, bądź gadali po męsku... Rocky przy tych jakże męskich spotkaniach starał się namówić Ella żeby zerwał z Kelly , ale kończyło się to awanturami, po których dość szybo się godzili... Rodzeństwo Lynchów bez Delly zawsze spotykało się w soboty gdy ich siostra wychodziła z domu rozpoczynali naradę na temat jakie są postępy w zachowaniu Rydellington... Co tydzień okazywało się, że Rydel albo zaczyna ukrywać przed braćmi co czuje, albo nie przejmowała się Ellingtonem... Tak samo było z brunetem... Takie obroty sprawy nie podobały się Lynchom... 
-A może trzeba ich razem zamknąć w izolatce? - zaproponował Rocky na jednej z narad 
-Taak jaasne - prychnął Riker - Rydel pewnie najpierw wykrzyczy wszystko co czuje, a później zostanie rozszarpana przez pannę zazdrosną Kelly Voosen 
-W sumie masz rację 
-No ale trzeba w końcu coś zrobić - jęknął Ryland 
-Tylko co? 
Zapadła głęboka cisza... Którą przerwał dźwięk SMS-a przychodzącego do Rossa, a blondyn gdy tylko to usłyszał o mało nie spadł z krzesła wyciągając telefon z kieszeni. Spojrzał na ekran telefonu i czytając treść wiadomości uśmiechnął się do wyświetlacza i szybko wystukał odpowiedź. Schował komórkę i z rozanielonym wyrazem twarzy oraz iskierkami w oczach rozmarzył się o czymś... 
-Co mu... 
-Wróciłam! - przerwała Rockiemu wypowiedź krzycząc z przedpokoju Rydel. Po chwili wbiegła do salonu gdzie znajdowali się jej bracia... Spojrzała na każdego z osobna, lecz po chwili jej wzrok utkwił na Rossie. Uśmiechnęła się szczerze widząc rozanielonego brata i pisnęła uradowana - Zakochałeś się Rossiu! 
-Co?! - odpowiedzieli jej chłopcy spoglądając to na Rossa to na nią 
-No nie widzicie? - spytała a oni pokiwali przecząco głowami - Spójrzcie w jego oczy... Na jego delikatny uśmieszek... Nasz mały braciszek się zadurzył... 
Po chwili w pomieszczeniu znów można było usłyszeć dźwięk wiadomości... Jak się okazało znowu był to telefon Rossiaczka. Blondyn odebrał widomość i po przeczytaniu jej zaśmiał się ekranu, odpisał nadawcy i powiedział do rodzeństwa: 
-Wychodzę - potem w podskokach ruszył do wyjścia, a za nim słyszeć można było tylko skrzypnięcie drzwi 
-Urocze - uśmiechnęła się jego siostra - Jak mogliście nie zauważyć, że on się zakochał? No jak? Przecież wystarczyło spojrzeć na jego reakcje, uśmiech i oczy... 
-A po nas jakbyś poznała, że się zakochaliśmy? - spytał zaciekawiony Riker 
-Proste... Gdybyście mówili o jakiejś dziewczynie z zainteresowaniem, przejęciem, uśmieszkiem i iskierkami w oczach i nie pozwalalibyście powiedzieć na nią złego słowa to wtedy by oznaczało, że się zakochaliście - po skończeniu swojej mowy w podskokach udała się do swojego pokoju by tam popisać coś w pamiętniku albo popłakać w samotności. Rikerowi i Rockiemu jej przemowa dała trochę do przemyślenia... Blondyn zaczął się zastanawiać nad tym jak zachowuje się jego siostra, gdy jest zakochana, a brunet myślał o zachowaniu Ellingtona, gdy ten jest zachowany... W końcu Ellington nie mówi z żadnym uśmieszkiem ani iskierkami w oczach o Kelly, tylko o jego siostrze... Rydel o żadnym chłopaku nie mówiła tak jak o Ellu... 
-Oni są w sobie zakochani! - wykrzyknęli dwaj bracia równocześnie, a ich najmłodszy braciszek uznał ich za kompletnych wariatów i poszedł do siebie do pokoju. 
-Ellington kocha Rydel - zaczął Riker 
-A Rydel kocha jego - dokończył Rocky 
-No, ale on uważa, że kocha Kelly - załamany blondyn opadł na fotel 
-A ona myśli, że kocha go jak brata - Rocky poszedł w ślady najstarszego 
Westchnęli ciężko i zagubili się w swoich myślach... Rocky nie chciał rozmawiać ze swoim przyjacielem i uświadamiać mu jego uczucia, bo wtedy pokłócili by się pewnie na dobre i więcej by nic nie wskórał... Natomiast Riker wiedział, że gdyby zaczął mówić Delly o tym że ona kocha Ratliffa ta nawrzeszczała by na niego i nie mógłby jej wspierać... Chłopcy postanowili czekać na to co przyniosą następne dni, tygodnie, miesiące... 

***Miesiąc później*** 

Nasza Rydellington nadal się nie pogodziła, Rydel popadła w lekką depresję, Ratliff jest całkowicie podwładny Kelly, Riker i Rocky powoli tracą nadzieje na pojednanie tej dwójki, Ross jest nieświadomie zakochany w swojej przyjaciółce z planu serialu w którym gra - Laurze Marano, a Ryland przygląda się z załamaniem nadchodzącemu upadkowi zespołu... Ross właśnie wściekły, smutny i rozkojarzony wrócił do domu ze spotkania z przyjaciółką... Postanowił wygadać się Rydel, gdyż siostra najbardziej go rozumiała. Podbiegł do drzwi jej pokoju, zapukał, a gdy usłyszał ciche "proszę" wszedł do królestwa jego siostry. Ona siedziała na parapecie okna i patrzyła nieobecnym wzrokiem w dal, lecz gdy usłyszała chrząknięcie Rossa od razu zajęła się bratem... 
-Rydel... Musimy pogadać - blondyna spojrzała mu w oczy 
-Chodzi o Laurę, prawda? - spytała będąc pewna 
-Tak... Skąd wiedziałaś? 
-Powiedzmy, że kobieca intuicja - uśmiechnęła się delikatnie - Mów co się stało 
-Umówiłem się z Laurą na spacer, bo ona chciała mi coś powiedzieć... Mieliśmy spotkać się w parku, gdy doszedłem na miejsce zobaczyłem ją z jakimś chłopakiem. Po chwili ona zobaczyła mnie i ruchem ręki pokazała bym do nich podszedł. Przywitaliśmy się i Laura poznała mnie z Derekiem - blondyn westchnął na moment - Jej nowym chłopakiem - dokończył 
-No i? Przecież jesteście przyjaciółmi - Rydel podpuściła chłopaka 
-No wiem - jęknął - Ale ja...Ja... Chyba jestem o nią zazdrosny... No jak ich zobaczyłem uśmiechających się do siebie to poczułem takie dziwne uczucie... ukłucie w sercu... 
-Oj Rossiu...Rossiu - zaśmiała się blondynka, a jej brat spojrzał na nią pytająco - Ty się zakochałeś 
-Coooooooo? - przeciągnął - To nie możliwe - pokręcił głową z niedowierzaniem 
-No to.... Opisz mi jak się przy niej czujesz i ... co przy niej czujesz 
-Czuje się normalnie... Chociaż czasem pocą mi się ręce i boje się, że zaraz palnę coś głupiego 
-A jak jest bardzo... BARDZO blisko ciebie? - Rydel zbliżyła się do brata 
-Jest mi trochę gorąco i wydaje mi się, że serce zaraz mi wyskoczy 
-A jest coś co ci się w niej podoba? - spytała blondynka widząc coraz bardziej widoczne iskierki w oczach brata i wkradający się na jego twarz zadziorny uśmieszek 
-No wiesz... jest tego wiele, ale podoba mi się to jako w przyjaciółce 
-Ale co? Co ci się w niej podoba? 
-No... Uwielbiam jej oczy, jej uśmiech. Podobają mi się jej włosy, zawsze są takie miękkie i przyjemnie łaskoczą mnie po szyi i rękach gdy ją przytulam... Wiem, że mogę powiedzieć jej wszystko i niegdy mnie nie wyśmieję... Zawsze wystarczy jej obecność, a uśmiecham się i poprawia mi się humor 
-A pozwoliłbyś ją skrzywdzić? 
-Nigdy w życiu... A gdybym do tego dopuścił zabiłbym chyba osobę, która jej coś zrobiła... I sam oddałbym za nią życie 
-Teraz już jestem w stu procentach pewna, że ją kochasz -Rydel uśmiechnęła się zwycięsko, a blondyn przez chwilę nic nie mówił...Uśmiechnął się tylko delikatnie, ale po chwili uśmiech zszedł mu z twarzy 
-Ale ona ma chłopaka 
-Powiedz jej co czujesz... Może nie teraz nie dzisiaj, ale wyznaj jej uczucia jutro, co? 
-Masz rację Rydel... Dziękuje ci siostrzyczko - przytulił blondynkę i pobiegł do swojego pokoju 
Rydel uśmiechając się i ciesząc w duchu z tego, że pomogła swojemu bratu usiadła na parapecie i patrzyła w dal... Zastanawiając się czy ona kiedyś już była zakochana... ~ Może przegapiłam swoją pierwszą, wielką, jedyną i niepowtarzalną miłość? ~ myślała. Zastanawiała się co czuła przy tych chłopakach, z którymi się trochę spotykała... W pewnym momencie, nie wiadomo czemu, zaczęła myśleć co czuła przy Ellingtonie... Czuła się przy nim bezpiecznie, czuła, że on zawsze przy niej będzie, że zawsze jej pomoże, że zawsze może na niego liczyć. W jego uścisku czuła się nawet bardziej bezpiecznie niż w uścisku braci... Uwielbiała jego poczucie humoru, jego uśmiech i jego hipnotyzujące spojrzenie... To jak szalał grając na perkusji i uśmiechał się do niej podczas koncertów, a po jej śpiewie przybijał jej piątkę... Rydel wszystko zrozumiała... 
-Ja kocham Ellingtona - szepnęła do siebie oraz w momencie zerwała się na równe nogi i pobiegła do swojego najstarszego brata. Wbiegła do jego pokoju i powiedziała: 
-Kocham Ellingtona... Ja cholernie kocham Ellingtona 
-No wreszcie to do ciebie dotarło - brat w ogóle nie był zdziwiony 
-Ale skąd ty?... Jak? 
-Kochana... To było widać 
-Fajnie, tylko, że on ma Kelly 
-No, ale... 
-Nawet nie uwierzycie co się dzisiaj stało! - wykrzyknął na cały głos pewien brunet wchodząc do domu. Tym brunetem był Ellington Ratliff we własnej osobie. Wszyscy zdziwieni jego przybyciem szybko znaleźli się w salonie, gdzie przeszedł chłopak. 
-Co jest? - spytał się Rocky swojego przyjciela 
-Zerwałem z Kelly - wyjaśnił, a jego przyjaciółka panowała się by nie zacząć skakać ze szczęścia 
-Ale jak to? - zapytał Ross 
-Pokłóciliśmy się, a ona wtedy wygarnęła mi w twarz, że mnie nie kocha i nigdy nie kochała, że była ze mną tylko dla sławy 
-A o co się pokłóciliście? - spytała Rydel 
-Chciałem iść do was... Już za bardzo za wami tęskniłem, ale ona mi powiedziała, że jak tylko wyjdę to ze mną zerwie bo niby szedłem ją zdradzać z tobą - pokazał na Rydel - Padły przy tym niecenzuralne słowa w stosunku do ciebie, więc powiedziałem, że z nami koniec... Bo nikt nie ma prawa cię obrażać... A ta jak się wkurzyła - zaśmiał się - Powiedziała, że była ze mną dla sławy i wyszła trzaskając drzwiami 
-A co cię śmieszy? Przecież była twoją wielką miłością... - pytał Ryland 
-No najwidoczniej nie była... Nie czuje żadnej straty... Właściwie to nawet się cieszę 
-Aha 
-Co powiecie na wspólne wyjście by to uczcić? - zatarł ręce 
-No dobra, ale już jest prawie noc 
-Trudno... Tak dawno was nie widziałem, że nawet jak będzie trzęsienie ziemi to gdzieś z wami wyjdę 
Dał im piętnaście minut na wyszykowanie się i wyszli. Szli wygłupiając się jak dawniej... Jakby nigdy się nie rozstawali na dłużej niż jeden dzień... Doszli do budki z lodami i kupili sobie każdy po trzy gałki. Postanowili przejść się do parku. Gdy tam doszli - bracia Rydel od razu odwiedzili plac zabaw, a Rydel i Ellington usiedli na trochę oddalonej od niego ławce. Usiedli i oglądali zachód słońca, który miał wtedy miejsce. 
-Delly... 
-Tak? 
-Tak serio to ja chciałem iść i spotkać się z tobą 
-To miło 
-A wiesz czemu? 
-Nie mam zielonego pojęcia - dziewczyna odpowiedziała zgodnie z prawdą 
-Bo cie kocham 
-Jak siostrę? - spytała 
-Nie... Jak miłość mojego życia - pocałował ją czule, a ta zaskoczona odwzajemniła pocałunek 
-Też cię kocham - powiedziała, gdy zakończyli swój pocałunek 
Następnego dnia Ross zdobył serce swojej przyjaciółki, po paru miesiącach Riker zszedł się z siostrą Laury, Rocky poznał śliczną szatynkę o imieniu Victoria, a Ryland poznał się z piękną Adą na jednym z koncertów, który odbył się w Polsce... Miesiąc po miesiącu odbywał się ślub każdej z par... Dalszy ciąg historii napiszą ich dzieci, ale to już będzie zupełnie inna historia.... 

4 komentarze:

  1. Ekstra!!Piękny OS!!!Po prostu cudo.
    Dobrze,że się zorientowali,że się kochają.To opowiadanie jest takie romantyczne!<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku... Na prawdę słodkie. C:
    Ten scyzoryk mnie trochu przeraził xD
    A końcówka już zleciała szybko... Szkoda poczytałabym dłużej.. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ona powiedziała :. lubisz mnie?' '
    | On powiedział "nie".
    | Myślisz ze jestem ładna? - zapytała.
    | Znowu powiedział "nie".
    | Zapytała wiec jeszcze raz: | " Jestem w twoim sercu?"
    | Powiedział "nie".
    | Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
    | płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
    | Smutne - pomyślała i odeszła.
    | Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
    | kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
    | tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
    | jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
    | tylko umarłbym z tęsknoty."
    | Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
    | Cię kocha.
    | Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
    | życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu, przy
    | telefonie albo w szkole.
    | Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
    | tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
    | 10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
    | Jutro rano ktoś Cię pokocha.
    | Stanie się to równo o 12.00.
    | Będzie to ktoś
    znajomy.
    | Wyzna Ci miłość o 16.00 |Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostaniesz na zawsze sam!
    Pozdro Klaudia K.

    OdpowiedzUsuń